Płonie Biebrzański Park Narodowy

Płonie największy park narodowy w Polsce, a w całej naszym państwie susza dobija uprawy.

Podczas gdy społeczeństwo skupione jest na zdrowotnych i ekonomicznych skutkach pandemii zarażeń koronawirusem, rządzący skupieni są na przepchnięciu kolanem wyborów prezydenckich, w zupełnej ciszy płonie Biebrzański Park Narodowy. Szybko tego pożaru nie da się ugasić, a to dopiero początek roku.

W niedzielę w Biebrzańskim Parku Narodowym wybuchł pożar. Park rzucił do gaszenia wszystkie dostępne mu środki, ale wystarczyło ich tylko do poniedziałku. Niestety na niewiele się to zdało i pożar nadal się rozprzestrzenia, niszcząc całe połacie parku wraz z zamieszkującą je zwierzyną.

We wtorek płonęło już 3000 hektarów lasu, dzisiaj dołączyły do nich torfowiska, które szczególnie trudno gasić, bowiem ogień płonie pod powierzchnią gleby. Dzisiaj rano Artur Wiatr z dyrekcji parku poinformował, że ogień pochłonął już ponad 4500 ha lasu.

W międzyczasie do gaszenia pożaru wysłane zostały 4 gaśnicze dromadery M18B z Białegostoku i Olsztyna, a przed chwilą dyrekcja Lasów Państwowych poinformowała o wysłaniu tam także śmigłowca gaśniczego Airbus AS350, który na co dzień stacjonuje w Katowicach.

W lasach w całym kraju obowiązuje aktualnie najwyższy stopień zagrożenia pożarowego. Od początku roku jednostki straży pożarnej już ponad 2500 razy wyjeżdżały do pożarów w lasach w całym kraju. Tylko w dniu 22 marca z lądowniska w Brynku wyleciał 2 razy śmigłowiec Mi-2 do pożaru lasów.

Część pożarów jest efektem celowych podpaleń czy nieostrożności, jednak rozpoczynająca się susza nie napawa optymizmem na najbliższe miesiące.